sobota, 2 lutego 2013



Nominacja od wikaloveme
1.Jesteś Beliebers?Jeśli tak to od kiedy?
2.Jaki jest twój ulubiony blog/opowiadanie na bloblo.pl?
3.Masz innych idoli?
4.Jak reagujesz na antyfanów?
5.Jaki jest twój ulubiony zespół?
6.Jak masz na imię?
7.Masz przyjaciółkę na której możesz polegać?
8.Jaki jest twój ulubiony teledysk?
9.Od kiedy masz blog?
10.Czym się interesujesz?
11.Co sądzisz o moim opowiadaniu?

1. Tak, jestem BELIEBER. Od około dwóch lat.
2. Ostatnio zabrakło mi czasu i zdrowia, by czytać i mało gdzie jestem na bieżąco, więc nie jestem w temacie. : ( Także nie mogę stwierdzić.
3. Nie, tylko Justina. Lubię parę innych gwiazd, ale nie mogę ich nazwać idolami. Ale uwielbiam Demi Lovato.
4. Staram się stosować do zasady ,,Kill them with kindness”, jak to powiedział Justin, ale bywają przypadki, że się nie udaje. :D
5. Uwielbiam Metallicę, a z innych klimatów lubię One Direction, ale nie jestem Directioner. Podoba mi się ich muzyka. (:
6. Julia.
7. Mam. Kingę. Mam też parę innych bliskich osób, ale jej ufam najbardziej. <3 Myślę, że mogę też zaufać Oli lub na przykład Marcie i mojej rodzinie - Beliebers.
8. Kilka. Lubię teledysk do BAAB i Never Let You Go, a oprócz Jusa to How to Love, Is Anybody Out There?, raczej takie wzruszające teledyski. :)
9. Ten blog akurat mam od 15.02.12 r.
10. Muzyką, językami obcymi i windsurfingiem. I oczywiście moje hobby to też pisanie na blogu.
11. Jak już wspomniałam ostatnio nie mam wcale okazji, by czytać i nie jestem w temacie, ale jak teraz spojrzałam to miałabym parę uwag, ale i widzę, że jest nieźle. (: Pogadamy o tym później.

Nominacja od Violet
1.Masz jakąś ksywkę? Jeśli tak, to jaką?
2.Co najbardziej lubisz w Justinie?
3.Co sądzisz o One Direction?
4.Jesteś belieberką?
5.Co jest najgłupszą rzeczą, którą w życiu zrobiłaś?
6.Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
7.Jaka piosenka sprawia, że chcesz tańczyć?
8.Jakie masz największe marzenie?
9.Co sądzisz o związku Justina z Seleną?
10.Masz rodzeństwo?
11.One Direction vs The Wanted?

1. Nie, nie mam ksywki. Nie lubię ksywek, lubię nazywać ludzi po imieniu, szczególnie moich przyjaciół, Beliebers albo nawet Justina, bo kocham ich i nie zmieniłabym w nich niczego, nawet imienia.
2. Najbardziej lubię w Justinie to, że ma pasję i jestem pewna, że nawet gdyby nie był sławny nadal by rozwijał swój talent i robił to co kocha. Uwielbiam też w nim to, że odczuwa potrzebę pomagania innym i że nie wywyższa się nad swoimi fanami. Traktuje nas na równi ze sobą. ♥
3. Nie mam nic do nich. Są nieco szaleni moim zdaniem i nie wiem czy nie zwariowałabym będąc Directioner, haha. Ale mają super piosenki. Nie rozumiem kłótni między Beliebers a Directioners.
4. Tak, jestem Belieberką i jestem z tego dumna. Czuję się częścią wielkiej rodziny.
5. Nie przypominam sobie niczego takiego... Chociaż niektóre moje żarty telefoniczne były niezbyt udane. :D Robienie czegoś głupiego nie zawsze musi być złe.
6. Najbardziej lubię się uczyć angielskiego, ale lekcje angielskiego w szkole są bardzo nudne, więc chyba najbardziej lubię tańce. :D Mamy je raz w tygodniu i są obowiązkowe.
7. Ostatnio jest to piosenka ,,Kiss You" One Direction, ale jest dużo więcej takich piosenek. ♥
8. Mam kilka największych marzeń, ale nie będę tu się rozpisywać. Niektóre z nich są związane z Justinem, ale nie wszystkie. ;)
9. Już nie wiem co o tym sądzić. Mam dość tych wszystkich afer o Jelenie. Nie wiadomo w co wierzyć, a w co nie. Najlepiej w ogóle o tym nie myśleć. Niektórzy mówią, że jak nie cieszę się ze szczęścia Justina, które jest blisko Seleny, to nie jestem Belieber, ale nie zgadzam się. Tyle jest tych afer, o jakich wspomniałam, że sama już nie wiem, czy on jest szczęśliwy. :|
10. Mam. Starszą siostrę…
11. One Direction.

A ja nie nominuję nikogo, bo nikt nie chciał. :D
06.01.2013 o godz. 17:58
Julia-and-Kin
Muzyka!
Oczami Justina

Teraz już wiem, że jedna z najlepszych chwil w życiu, to ta, w której otrzymujesz pocałunek, na który tak długo czekałeś. To prawda, że wcale nie planowałem tego całusa z Seleną, ale pragnąłem, by ktokolwiek mnie tak czule potraktował. I właśnie to się spełniło. Z jednej strony nieważne było dla mnie, kto będzie się ze mną tak tkliwie obchodził, z drugiej czułem, że to właśnie na Sel czekałem tak długo. Oczekiwałem jej dotyku, jej pocieszenia, oczekiwałem jej, aż przyjdzie i mnie przytuli, będzie osobą, która mi naprawdę pomoże. Wieczór, spędzony w klubie, na początku zapowiadał się koszmarnie, skończył się pięknie, a potem ja i Sel poszliśmy pod jej hotel. Byłem pewien, że przed nami są jeszcze wspaniałe chwile. Będzie niesamowicie. Znalazłem kogoś tylko dla mnie i teraz już nigdy nie będę się czuł przygnębiony, zraniony. Teraz zawsze będę miał kogoś obok. Nie będę sam.
Przyznam, że wcześniej nie piłem alkoholu. Może kiedyś spróbowałem kroplę, czy dwie, ale nigdy nie piłem. Tej nocy byłem zbyt szczęśliwy, by odmówić i zamówiłem sobie parę drinków, a kilka postawiłem dziewczynie. Później wyszliśmy z klubu i przechadzaliśmy się ulicami tonącymi w czerni i przyglądaliśmy się świątecznym ozdobom. Było cudownie. Naprawdę pięknie. Ale nie tak pięknie jak ona wtedy wyglądała. Nie tak pięknie, jak świeciła się iskierka w jej oku, od blasku latarni. Nie tak pięknie, jak falowały jej włosy… Czy to możliwe tak szybko się zakochać? Wiedziałem, że to idiotyzm. Ale całe moje życie jest takie zwariowane. Pogubiłem się.
Bardzo jej pragnąłem. Chociaż nie do końca wiedziałem, czy pożądałem jej, czy jej miłości, czy czyjejkolwiek miłości. To ostatnie wydawało mi się najmniej prawdopodobnym wyjaśnieniem, jednak właśnie ono było prawdziwe.
Odprowadziłem ją pod sam budynek, a potem uśmiechnąłem się i poprawiłem jej czule szal, po czym pocałowałem ją tak, jak zawsze pragnąłem, by ktoś mnie pocałował. Dałem jej tyle miłości, ile zawsze potrzebowałem. Chciałem wejść do jej pokoju i spędzić z nią tą noc. Zupełnie zapomniałem o Julii i o całym rzeczywistym świecie. Ale coś kazało mi wracać. Pogłaskałem ją po policzku i powoli się oddaliłem.
Oczami Julii

Czekałam na niego dłużej, niż powinnam. Nawet będąc bardzo zmęczona, patrzyłam na zegarek, nie zamierzając zasnąć. Spóźniał się. Bałam się, że mogło mu się coś stać. Zadzwoniłam raz do niego, ale nie odebrał. Może nie słyszał, bo muzyka leciała zbyt głośno, a może zrobił to celowo. Już więcej nie wykręcałam jego numeru. Nie chciałam mu przeszkadzać. W końcu zmorzył mnie sen.
Niedługo później
Oczami Justina

Chyba nigdy nie wracałem do domu z takim, z początku niezdecydowanym, jednak później stającym się coraz pewniejszym uśmiechem na twarzy. Nagle całe moje życie nabrało sensu. Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Głupio mi się robiło, przypominając sobie, jak jeszcze niedawno użalałem się nad sobą. Lecz to już nie jest ważne. Najważniejsze jest to, co przede mną, a mam wrażenie, że przyszłość będzie słodka – o wiele lepsza niż przeszłość. Miałem parę wątpliwości. Obawiałem się, że to tylko złudzenie, że Selena mnie lubi, że nie jestem jednak sam, że może kiedyś będziemy razem. Trochę bałem się, że nawet nasza przyjaźń prędko wygaśnie i tego, że ona jest dla mnie miła z litości, albo by nie wyjść na niesympatyczną. Z drugiej strony chciałem o tym wszystkim zapomnieć i choć przez chwilę się po cieszyć, kiedy przyszła taka okazja. Odrzuciłem więc wszystkie te złe przeczucia i sprawiłem, że świat nabrał radosnych barw.
Dopiero, gdy stałem przed drzwiami pokoju hotelowego, przypomniało mi się, że nie wziąłem przed wyjściem ze sobą kluczy. Przeszukałem kieszenie, jednak na nic. Chyba ten alkohol pomieszał mi ciut w głowie, bo nie zachowywałem się normalnie. Wciąż tylko się uśmiechałem i uśmiechałem, nawet gdy zrozumiałem, ile złych rzeczy mogło się wydarzyć przez mój błąd. Nie mam kluczy, więc Julia się nie zamyka w pokoju. Spóźniam się i dziewczyna zasypia. Nagle dwie moje fanki wbiegają do środka i kradną wszystkie moje gatki, a potem przylatuje jeszcze anty-fan, chcąc zabrać pieniądze i zrujnować mi życie na wszystkie sposoby! Wtem budzi się Julka, a złoczyńca morduje ją i ucieka. Wtedy może nie wpadłem na to, ale coś mi podpowiadało, że to mogło się niedobrze skończyć. Otworzyłem po cichutku drzwi i wszedłem do środka.
Było cicho i ciemno. Nie zapalałem światła i starałem się stąpać jak najciszej, by nie obudzić nastolatki. Zdjąłem buty i na palcach podszedłem do łóżka. Spała. Słodko spała. A teraz powiedziałbym, że się wtedy uśmiechnąłem, gdyby nie fakt, że uśmiechałem się cały czas. Zdjąłem koszulkę, by przebrać się w piżamę, ale zabrakło mi sił, więc położyłem się na chwilę bez bluzki. Patrzyłem na Julię i cieszyłem twarz. Non stop. Bez przerwy przez jakieś pięć minut.
Aż podskoczyłem, gdy nagle otworzyła oczy. Wrzasnęliśmy oboje.
- Aa! – zlękła się i chwyciła za serce.
- Matko! Boże… - zadyszałem się ze strachu. – Przestraszyłaś mnie, haha.
- Matko… Ty mnie też. – zachichotała i zamilkliśmy. Cisza. Taka niezręczna, że aż zachciało mi się śmiać.
Oczami Julii

- Co się tak cieszysz? – spytałam i uśmiechnęłam się niepewnie, a on tylko wyszczerzył się jeszcze bardziej. Wiedziałam dobrze, co jest powodem jego szczęścia. Selena. Radość sprawiało mi widząc go nareszcie rozpromienionego, ale bałam się, że będzie jeszcze gorzej, gdy ona go zrani… W końcu nadejdzie taka chwila. W dodatku podejrzewałam, a może raczej przeczuwałam, że Jus o mnie teraz szybko zapomni. Najważniejsza będzie dla niego teraz Selena i nie będzie już pamiętał o tym, że kiedyś mu tak wiele pomagałam. Zbliżył się i przytulił do mnie mocno. Uśmiechnęłam się i objęłam go.
- Zmęczony? – zadałam mu pytanie, przerywając ciszę. Pokiwał głową.
Oczami Justina

Czułem się szczęśliwy. Jednak wciąż przypominało mi się to, co usłyszałem wchodząc do domu poprzednim razem. Nie mogłem oderwać myśli od tego. Cały czas słyszałem, jak Julia mówi do chłopaka, że go kocha. Nie widziałem ich, ale… Pewnie wyglądali na piękną parę i z pewnością nią byli. Ona jest dla mnie kimś takim, kogo nie można zastąpić, i miałem nadzieję, że jest to odwzajemnione. Niby ja też znalazłem sobie dziewczynę (chociaż jeszcze nie chodzę z Seleną, jeszcze nie), ale… To nie to samo! W dodatku ona nawet o tym nie wie, bo skąd. Nawet Sel, czy inna kobieta, nie zastąpi mi Julki, bo ona jest zupełnie kimś innym. Kimś takim jak przyjaciel, tyle że lepszy niż na filmach i w książkach, lepszy od jakichkolwiek jakich w życiu miałem. Pomaga mi, wspiera mnie, nie ukrywa niczego przede mną, a ja sam nie wstydzę się mówić przy niej o swoich problemach, bo wiem, że jak powiem, to już będzie tylko lepiej. Czasami po prostu mam wątpliwości, bo niektóre rzeczy lepiej zachować dla siebie, ale wiem, że prędzej czy później powinienem jej wyjawić to wszystko, czego jeszcze nie wyjawiłem, tylko się boję. Kiedyś wytłumaczyłem jej, że kilka spraw muszę przemyśleć w samotności, zanim jej zdradzę każdy szczegół, bo jestem zbyt niepewny, za bardzo się waham, by jej to wszystko powiedzieć. Ona odparła, że to jest ludzkie. To jest normalne. Ona nic lepszego nie mogła odpowiedzieć. Ani nie wyśmiała mnie, ani nie użalała się nade mną, ani mnie nie zmuszała do niczego. Ona zawsze wie jak zareagować. Ona po prostu jest za dobra. Jest niezastąpiona. Dobrze, że mam kogoś takiego, bo to druga osoba, po mamie, której mogę na sto procent zaufać. Tyle, że o niektórych rzeczach mamie się nie mówi.
Oczami Julii

A potem przez kolejne dni Justin był przeszczęśliwy. Nigdy go takiego nie widziałam. Wciąż się śmiał i żartował, szczególnie w towarzystwie Seleny, która nieraz przychodziła do nas do pokoju i okazała się nawet sympatyczna – wciąż miała pomysły co robić, by Jus nie nudził się przy niej. Pokazywała mu coś w komórce, oglądali jakieś filmiki na YouTube i non stop chichotali lub rozmawiali o różnych sprawach, a chłopak zawsze wydawał się zainteresowany. Czułam się wtedy jak kompletna nudziara. Jednak my obie nie gadałyśmy wiele i nie spędzałyśmy czasu razem, w trójkę. Zawsze, kiedy była w pobliżu, ja odchodziłam i zajmowałam się czymś innym. Niezręcznie mi się robiło, gdy widziałam jak się całują, więc najczęściej wychodziłam z hotelu, kiedy oni spędzali tam czas, pod głupimi pretekstami, których miałam całą listę. Także chłopak rzadko był w pokoju hotelowym. Wstawałam bardzo wcześnie, by zrobić mu śniadanie, przygotować mu wszystko do wyjścia, ewentualnie posprzątać, potem kładłam się, a on wstawał, a jak się obudziłam już go nie było – załatwiał ważne sprawy ,,służbowe”. Wracał tylko na lekcję w południe do szkoły w pobliżu, ale rzadko zostawał dłużej, czekając na mnie (ja mam więcej zajęć, Jus tylko francuski) – tak jak było kiedyś. Chodziliśmy też nadal na tańce, Jus na każdą lekcję, ja tylko do czasu do czasu. Wracał na obiad, o ile nie jadł na mieście z Seleną, lub sam w pośpiechu i wracał do pracy, a jeśli miał wolny wieczór najczęściej spędzał go z dziewczyną. Zdarzył się wprawdzie jeden wyjątek, gdy wieczorem wrócił i zjadł lekką kolację, ale nie rozmawialiśmy dużo, chociaż sama starałam się zacząć luźną pogawędkę. On po zjedzeniu natychmiast zadzwonił do swojej dziewczyny i przegadał z nią przynajmniej godzinę, w tym żegnali się jakiś kwadrans przypominając sobie jak bardzo tęsknią. ,,Ty się pierwsza rozłącz. Nie, ty. Nie! Ty!”, szeptał Jus do słuchawki wysokim głosem i śmiał się. Zabrakło mu czasu dla mnie (tak, jak się spodziewałam wcześniej)… Ale… Po co ja to w ogóle mówię? Jestem nikim. Jestem teraz tylko od gotowania, sprzątania i pomocy. Znaczy tak się czuję… W sumie dlaczego miałby spędzać wolny czas, którego ma mało, właśnie ze mną, a nie z Sel?
Z drugiej strony dlaczego z Sel, a nie ze mną?
Pewnego mroźnego dnia, lekcja w szkole trwa od pięciu minut
Justin wparował do sali z buzią naładowaną popcornem.
- Heń hobhy. – wymamrotał coś, zakrywając dłonią usta. Połknął wszystko. – Przepraszam za spóźnienie.
- Dzień dobry, siadaj. – powiedziała nauczycielka surowo i wskazała na wolne miejsce koło mnie. W sali, prócz chłopaka teraz byłam tylko ja i kobieta. Lekcje mamy oddzielnie od innych klas, po prostu korzystamy z tego pokoju. – I oddawaj mi tu tą paczkę popcornu! – krzyknęła, a on posłusznie zrobił, co kazała. – Nie je się na lekcji, ty hultaju! Wstawiam ci spóźnienie!
- No, nie! Eh, trzy dolary w piach! – wyjęczał, jakby to naprawdę była dla niego ogromna kwota.
- Jaki piach?! Gdzie w piach?! Ja się w piach nie wybieram! – wrzasnęła, bo niedosłyszała słów Justina. Oboje wybuchliśmy śmiechem. – A pracy domowej też pewnie nie masz, Jus? Wstawiam ci minusa!
- Pani mi nie wstawi minusa, bo podobno mam szczęśliwy numerek! Tak słyszałem. W tej szkole tak mówili. W głośnikach leciało! – przekonywał panią chłopak.
- Co za typ… - wyszeptała.
- Ale ty nie masz numerka, Justin! – wyrwało mi się.
- Ciii… - przyłożył palec do ust.
- Cisza! Sprawdzam listę, bo nie chce mi się wszystkich liczyć. Justin?! Jest. Julia?! Jest. Wszyscy są. OK. – mówiła nauczycielka pisząc coś w jakimś notatniku. – A teraz lekcja! Piszemy kolorem w zeszytach!
- A niebieski to kolor? – dopytywał się chłopak, wyciągając swoje wszystkie długopisy.
- Nie, niebieski to nie kolor, Justin. – pokręciła głową z ironią.
- A pomarańczowy?
Oczami Justina

Nawet, gdy zapisywaliśmy notatki w zeszytach nie mogłem oderwać myśli od wydarzeń, które zaszły niedawno. Nie mogłem zapomnieć o Selenie, o naszych wspólnych spotkaniach i wyjściach. Wciąż szumiały mi w głowie jej słowa i miałem ochotę wybiec ze szkoły, pojechać do niej i ją pocałować mocno. Spotykamy się niby dopiero od dwóch tygodni, ale znamy się od dwóch - trzech lat. Chciałem czegoś więcej niż tylko trzymanie się za ręce i całowanie… Czułem się trochę bardziej potrzebny niż jeszcze niedawno, ale pragnąłem więcej. Potrzebowałem tego. W dodatku zbliżały się Święta. Nie mogłem skoncentrować się na lekcji, bo w głowie siedziało mi Boże Narodzenie spędzone z Sel. Będziemy razem ubierać choinkę i kupimy sobie prezenty, zjemy razem przy stole, pospacerujemy i pooglądamy świąteczne ozdoby, pójdziemy na miasto, poobrzucamy się śniegiem. Będzie bosko! Właśnie dlatego Gwiazdka to najlepszy czas w roku.
A wieczorem, tego samego dnia, chyba wiecie co się działo w pokoju Seleny. Było znakomicie. Po godzinie zerowej wracałem do swojego hotelu i musiałem przepraszać Julię za spóźnienie, która biedna zdenerwowała się, że coś mi się stało, a ja po prostu spędzałem tę noc z Sel. Wiedziałem, że chodzimy zbyt mało czasu, by to robić, ale… czułem, że nasz związek jest wyjątkowy. Inny niż wszystkie do tej pory. Przyznam, że świata poza nią nie widziałem. Byłem w nią ślepo zapatrzony…
Jakiś czas później, dwa dni do Świąt
Tego dnia czułem się przygnębiony i potrzebowałem porozmawiać z kimś, więc wybrałem się z Sel na spacer po parku, mimo tego, że było bardzo mroźno. Na początku normalnie się przywitaliśmy i gadaliśmy jak zawsze, ale potem zacząłem się jej zwierzać. Często to robiłem, czułem się wtedy ciut lepiej, a ona zawsze cichutko mnie wysłuchiwała, ani razu mi nie przerywając. Cieszyło mnie, że mnie słuchała uważnie – wydawało mi się wtedy, że kogoś obchodzę.
No, właśnie. Chyba tylko wydawało. Opowiadałem właśnie o tym, że się czuję samotny, mimo tego, że otacza mnie zazwyczaj cały tłum fanów, a często żadnego z nich nie znam. Mówią, że mnie kochają i ja też ich kocham. Są przy mnie cały czas, ale z drugiej strony przy mnie nie ma nikogo. W tym momencie chciałem podziękować jej za to, że jest, ale ona przerwała mi.
- Justin, słuchaj. – zaczęła i złapała mnie za oba rękawy. Zatrzymaliśmy się. Spodziewałem się, że teraz powie, że będzie dobrze, że się ułoży, że te moje smutki już wkrótce miną, a najważniejsze jest to, że jesteśmy razem, ale nie usłyszałem tego, co zazwyczaj. Wpatrzyłem się w jej brązowe oczy, w których zatonąłbym, gdyby nie wyrwał mnie z zamyślenia jej głos. Była taka śliczna… Była idealna jak księżniczka. Była delikatna i śliczna jak aniołek, a na dodatek taka niewinna. Miałem ochotę pogładzić ją po policzku i przeczesać palcami jej włosy, w zamian za to, co zaraz powie, jednak gdy to usłyszałem zmieniłem zdanie.
- Kiedyś wydawałeś mi się innym chłopakiem. Kiedyś w ogóle byłeś inny. Byłeś wesoły, uśmiechnięty, żartobliwy, nie dało się nie uśmiechnąć na sam twój widok, a teraz? Teraz niby nadal jesteś zabawny i miło mi jest w twoim towarzystwie, ale Jus… Ty wciąż chodzisz przygnębiony, a ja nie umiem ci pomóc. Co chwilę mówisz mi o tych samych swoich problemach! Mam już tego dość, Justin. Przepraszam, ale nie zniosę tego dłużej. Pomyśl trochę o innych… - wpatrzyła się we mnie, po czym spuściła wzrok i chciała już odejść, ale ją zatrzymałem.
- Ale jak to… W sensie… - nie mogło mi przejść przez usta pytanie ,,zrywasz ze mną?”. – To koniec?
- Tak, Justin. Chcę być z kimś pogodnym, kimś, kto mi poprawi humor, a nie z kimś, kto mi go pogorszy… Spotykając się z chłopakiem chcę oderwać się od problemów, a nie słuchać o kłopotach innych ludzi. – wytłumaczyła mi. – Przepraszam… Ale to chyba będzie lepiej dla nas obojga.
Próbowałem ukryć, że w moich oczach zbierają się łzy. Wszystko runęło. Teraz Seleniezniknęły niewidzialne anielskie skrzydła. Święta spędzimy oddzielnie. Tym razem będą one smutne. Nie będzie wesoło, ta noc nie będzie przepełniona miłością. Czułem, jak serce mi się rozerwało. Coś we mnie pękło. Jeszcze przed chwilą myślałem, że ktoś mnie kocha, a teraz… Teraz chciałem tylko pobiec do domu i schować się w szafie, jak to robiłem, gdy byłem mały i pokłóciłem się z mamą. Chciałem być sam, chciałem być nareszcie sam! Ale… ja przez całe życie jestem sam. Tak naprawdę chciałbym mieć w końcu kogoś obok, a gdy nareszcie zaczęło to się spełniać, zaufałem jej, gdy zaczynałem ją kochać, gdy zaczynałem doceniać że jest, wtedy się zawiodłem. I to bolało. Bolało bardziej niż gdyby miało jej w ogóle nie być. Przypomniała się mi nasza najpiękniejsza noc ze wszystkich naszych nocy. Poczułem jej dotyk i jej oddech na swojej szyi, jeszcze raz usłyszałem jak mówi, że jestem wspaniały i piękny, że jestem wyjątkowy. Brakowało mi jeszcze tylko dwóch słów - ,,kocham cię”. Przypomniało mi się to uczucie, towarzyszące mi w tamtych chwilach – świadomość, że jednak jestem dla kogoś ważny, poczucie miłości. Nigdy nie czułem czegoś takiego tak mocno. Nikt mi wcześniej tego nie dawał. Jak mogło się okazać, że to wszystko było sztuczne?!
Stałem przed nią i bałem się wydusić z siebie cokolwiek, ponieważ obawiałem się, że wybuchnę płaczem. Miałem ochotę jej wykrzyczeć ,,Jak mogłaś mi to zrobić?!” albo ,,Czekaj! Daj mi jeszcze jedną szansę”, ale nie byłem pewny czy warto. Czułem strach, że zrobię z siebie idiotę. ,,To ludzkie, Justin. To normalne.”, słyszałem w głowie głos Julii. ,,Nigdy nie daj się zranić, to się nie poczujesz skrzywdzony.”, mówiła.
- Justin, możemy wrócić do siebie, ale tylko przestań marudzić. – przerwała ciszę Selena, gdy zobaczyła mój smutek na twarzy. Słowa wypowiadała spokojnie, prawdopodobnie by mnie nie urazić. Ale już za późno.
- Marudzić? Ja marudzę? To ty teraz marudzisz. – starałem się nie krzyczeć i zachować spokój. – Ja nie marudziłem, tylko zwierzałem ci się, bo sądziłem, że tobie można zaufać, ale najwyraźniej się myliłem.
Spojrzała na mnie z przykrością, odgarniając nerwowo kosmyk włosów za ucho, a potem spuściła wzrok. Rzuciły się mi w oczy jej piękne, długie i gęste, czarne rzęsy.
- Ale Jus… - nie wiedziała co powiedzieć.
- Nie, Sel. Gdyby ci na mnie zależało, gdyby rzeczywiście coś między nami było, to byś nigdy w życiu nawet tak nie pomyślała, a tym bardziej nie powiedziała tego na głos. Przykro mi. – wzruszyłem ramionami, niespokojnie wkładając ręce do kieszeni i wyjmując je, gdyż przy kobietach tak nie wypada. Co jak co, ale ja się trzymam zasad. Zawsze.
- Czyli to koniec? – spytała.
- Zdziwiona jesteś? Jeszcze przed chwilą ja o to pytałem. – stwierdziłem, będąc zadowolony w głębi duszy, że udało mi się odwrócić sytuację. Moment temu ona ze mną zrywała, teraz jest na odwrót. Z tą różnicą, że ja to robię mając porządne argumenty. I z jeszcze jedną. Zdaje się, że sam cierpiałem bardziej, jednak wiedziałem, że już nic z tego nie wyjdzie. Nastała cisza, więc wyjąkałem zwykłe ,,cześć” od niechcenia, odwróciłem się na pięcie i powędrowałem do mojego samochodu. Stopy kazały mi biec, by być już jak najdalej stąd, umysł kazał zwolnić, by nie wyjść na tchórza, a serce kazało wracać. Tym razem posłuchałem się rozumu, bo w głowie wciąż słyszałem głos Julii i nim się kierowałem, a prowadził on do mojego pokoju hotelowego, prosto do jedynej osoby, prócz mamy oczywiście, która mi została. Byłem takim idiotą i o niej zapomniałem. Przez cały ten czas byłem zapatrzony w kogoś, ryzykując, że stracę właśnie Julię, a tylko jej teraz wierzę, bo tylko ona jest tego warta. Może przeżyję, że zawiodłem się na Sel. Po jakimś czasie mi przejdzie, a moje rozdarte serce się zagoi (na pewno Julka pomoże mi je zaszyć), ale gdyby stało się z nami to samo co przed chwilą z Sel i nie miałbym do kogo wracać, nie wiem co bym zrobił.
- Chwileczkę, nawet mnie nie podwieziesz z powrotem? – podbiegła do mojego auta i zapukała w szybę. Otworzyłem okno. Byłem zbyt zszokowany i zagubiony, by pilnować, bym zachowywał się jak prawdziwy, odpowiedzialny, perfekcyjny mężczyzna. Nie jestem idealny. Nikt nie jest. I nie będę robił z siebie błazna i dał sobą pomiatać.
- Niech twoi przyjaciele cię podwiozą. – odpowiedziałem, nie patrząc jej w oczy i założyłem okulary przeciwsłoneczne, mimo, że była zima i powoli się ściemniało, na wszelki wypadek, gdyby spłynęła mi jakaś łza po policzku i odjechałem tak szybko, jak to było możliwe.
10 minut później, przed hotelem Gold Magic Hotel
Gdy byłem przed naszym hotelem czym prędzej wbiegłem do środka i poleciałem migiem po schodach, o mało się nie przewracając i nie zważając na kilka dziewczyn, które leciały za mną z piskiem. Nie pukając wtargnąłem do mojego pokoju, gdzie była Julka, którą przestraszyłem i zatrzasnąłem drzwi, zamykając je pośpiesznie na klucz, a potem jedyne co zrobiłem to zrzuciłem okulary na podłogę i nie zdejmując zaśnieżonych i mokrych butów podszedłem do niej i się wtuliłem. Pozwoliłem sobie na tylko kilka łez. A potem, mimo tego, że wcale tego nie planowałem wybuchnąłem głośnym płaczem i zaczerwieniłem się ze wstydu.
- Justin… Co się stało? – pytała. Głaskała mnie po plecach. Nie chciałem nic mówić, bo wiedziałem, że ona i tak nie zrozumie ani słowa, które wymówiłbym niewyraźnie drżącym i załamującym się głosem. – Co się dzieje? – dopytywała się. Wytłumaczenie jej krótko nie było takie proste.
- Mm… - jęknąłem i położyłem głowę na jej ramieniu, aby nie widziała mnie płaczącego. Starałem się uspokoić, by mój oddech nie drgał i bym był w stanie cokolwiek powiedzieć.
- Spokojnie… - uciszała mnie, a ja powoli dochodziłem do siebie. – Selena z tobą zerwała? – spytała się, a ja czułem jak moje oczy znów wypełniają się łzami. Nie zdołałem nic wykrztusić. Pokiwałem głową, a ona mnie przytuliła mocno.
- Dz-dz-dziękuję, że… je… jesteś. – wydukałem i zaszlochałem. Nie mogłem się opanować.
Oczami Julii

Zrobiło mi się bardzo miło, że to powiedział, bo to znaczy, że rzeczywiście docenia moją obecność tutaj i nie jestem dla niego jak służąca, tylko bardziej jak potrzebna mu przyjaciółka, wspierająca go na każdym kroku. Wiedziałam, że tak to się skończy, ale za mało wiedziałam o sprawie, więc usiedliśmy i poprosiłam, by Jus mi wszystko opowiedział.
- Bardzo dobrze zrobiłeś. – skomentowałam, gdy skończył. – Bardzo… - uśmiechnęłam się, a on też leciutko, ale zaraz znów pociągnął nosem. Chłopak nie dał rady nic przełknąć tego wieczora, napił się tylko herbaty i położył spać.
Następnego dnia, jeden dzień do Świąt
Oczami Justina

Mój tata tego dnia przyniósł nam niewielkie drzewko i postawił na samym środku naszego niewielkiego pokoju. Trudno było się przecisnąć do łazienki, ale było w miarę okej. Potem on musiał już iść, ale obiecał, że wpadnie wieczorem, a na razie ja i Julka zabraliśmy się do strojenia choinki. Zakładaliśmy kolorowe bombki, które kupiłem niedawno i cienkie łańcuchy. Śmieszne. Jeszcze wczoraj myślałem, że będę robić to z Seleną.
- Aahh! Shh… - ukłułem się igłą z drzewa. Były naprawdę ostre.
- Uh, wszystko ok? – spytała. – Też sobie całe ręce pokłułam.
- Tak, ok. – westchnąłem. Niby czułem świąteczną atmosferę, ale było mi smutno. Dopiero wtedy mi się przypomniało, że nie mam nawet pomysłu na prezent dla Julii, a ona pewnie dawno mi go już kupiła. – Eh, jestem idiotą. – wyszeptałem, a ona pokręciła przecząco głową.
- Nie jesteś.
A potem udało jej się mnie rozweselić, przynajmniej na chwilę, bo wieczorem miałem znów zmarnowany humor. Otóż przyszedł do domu tata, który nie wiadomo skąd (najprawdopodobniej z mediów) dowiedział się, że byłem znowu na imprezie i zaczął na mnie krzyczeć przy Julii. Nie mogłem tego dłużej wytrzymać.
- A tobie co tak nagle zależy co?! – krzyknąłem. – Ja ci powiem jaka jest prawda! Gdy się urodziłem to zostawiłeś mamę ze mną samą, a gdy stałem się sławny to nagle się odnalazłeś! Taka jest prawda! Tyle cię obchodzę co nic! – starałem się nie przeklinać, szczególnie, że ona słyszała. – I nagle zgrywasz idealnego ojca i drzesz na mnie mordę, że poszedłem na imprezę! I może poszedłem, ale ja też mam ci wiele do zarzucenia, więcej niż ty mnie! I wiesz co?! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię za to, że udajesz kogoś kim nie jesteś, a nie jesteś moim ojcem! Nie czuję się jak twoje dziecko! Nienawidzę cię!
Pobiegłem do łazienki i zamknąłem się.

I jak? 27 komentarzy = nowy rozdział :)
Rozdział trochę dłuższy, bo długo nie było nowej notki. I od razu chcę Wam wszystkim życzyć wesołych, miłych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i świetnie spędzonego Sylwestra (nawet, jeśli tak jak ja, spędzacie go na Twitterze albo przed telewizorem, oglądając festiwale na żywo). Życzę Wam zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i samych sukcesów, a najważniejsze - prawdziwych przyjaciół. Kocham Was i dziękuję Wam za wszystko! ♥
Zapraszam na te wszystkie blogi o Justinie:
http://diamonds.bloblo.pl/
http://bieber-strive-for-happiness.blogspot.com/
http://princessofswag.bloblo.pl/
http://justinbieberinmyheart.blogspot.com/
http://just-do-not-turn-away-jb.blogspot.com/
I na tą stronkę:
http://jbieber.pl/
NASTĘPNY ROZDZIAŁ TEŻ BĘDZIE ŚWIĄTECZNY =)
Tagi: 12 świąteczne
23.12.2012 o godz. 13:30
Julia-and-Kin
Muzyka! Teledysk nie podoba mi się, ale piosenka bardzo fajna! :)
Oczami Justina

Powoli się zmierzchało. W ciemnościach na tle czarnego nieba rysowały się wysokie wieżowce, w których odbijał się blask zachodzącego słońca. Puchate, purpurowe chmury, które jeszcze przed chwilą były widoczne, teraz okryły się szarością i przestały być zauważalne, bo traciły swój urok, a nikt nie pamiętał już ich pięknej barwy, teraz niewidocznej z tak daleka, ponieważ ludzie zapominają z czasem o wszystkich rzeczach, które były powodem do ich uśmiechu, do szczęścia, które trwało zaledwie kilka sekund… Czemu więc tak ciężko im zapomnieć o krzywdach, które ich dotknęły nawet dawno temu? Tylko tym potrafią zawracać sobie głowę. Tylko o takich sprawach myślą, przez całe życie spiesząc się i chodząc ze spuszczoną głową.
- Zostawiłeś mi dzisiaj rano kartkę. – odezwała się Julia, przerywając ciszę, która trwała między nami. Za naszymi plecami jednak rozbrzmiewały donośne, pewne głosy klientów restauracji, którzy najwyraźniej nie obawiali się, że ktoś usłyszy ich rozmowę. Ja w odpowiedzi pokiwałem tylko głową. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie miałem odwagi wszystkiego jej wyznać w twarz, w cztery oczy. Łatwiej to było napisać, lecz teraz, gdy to usłyszałem, zawstydziłem się. By nie wyjść na tchórza i idiotę wpatrzyłem się w jej oczy, starając się wyglądać naturalnie i nie uciekać od jej spojrzenia. Jąkała się, bo nie wiedziała co powiedzieć. – Justin, co ci jest? – spytała. Odchrząknąłem.
- Nic mi nie jest. – odpowiedziałem.
- Chodzi mi o tę kartkę…
Zacząłem nerwowo rozglądać się po lokalu, jednak starałam się uspokoić. Nic nie odpowiedziałem.
- Jus, ale wiesz, że jeśli mi nie powiesz, to nie będę w stanie ci pomóc? – spytała. Westchnąłem.
- Ale ja nie wiem na czym miałaby polegać ta pomoc. – odparłem, poprawiając od niechcenia obrus.
- Więc sądzisz, że nie dam rady ci jej zaoferować i niepotrzebnie z tobą pojechałam?
Pokręciłem głową przecząco.
- Czemu jesteś taki zestresowany, gdy rozmawiasz o swoich problemach? A może tylko przy mnie tak reagujesz? Justin, masz mało do mnie zaufania, tak? Zbyt mało…
Gdy tak mówiła, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć, stwierdziłem w myślach, że jest wręcz przeciwnie. Julia jest osobą, której można zaufać i to po niej widać na pierwszy rzut oka. Mało jest takich osób. Wydaje mi się, że ona nigdy w życiu nie zdradziła czyjegoś sekretu, nigdy nikogo nie wyśmiała, po tym, jak jej się ktoś zwierzył. Czułem, że wiele było ludzi, którzy to robili, ale… może tylko ja tak na nią reaguję? Jest taka delikatna, spokojna, gdy z kimś rozmawia o jego zmartwieniach, bucha z niej czułość i miłość do każdego. Prócz tego posiada wyjątkową zdolność empatyczną, co znaczy, że w jakiś magiczny jak dla mnie sposób potrafi zauważyć uczucia innych, analizować kłopoty innej osoby, cierpieć razem z kimś, tak jakby właśnie ją coś dręczyło, a nie drugiego człowieka. Ufałem jej. Nie wiem co mnie powstrzymywało przed wyjawieniem jej wszystkiego. Może to, że nie bardzo wierzyłem, że ktokolwiek zrozumie mój beznadziejny problem. Ludzie mają poważniejsze zmartwienia, a ja…? Jak można mi pomóc w takiej sytuacji? I, jeśli chodzi o jej pierwsze pytanie, czyli dlaczego jestem zestresowany, gdy gadamy o moich strapieniach, to… Jest tak dlatego, że czuję się słaby i zdaje mi sie, że każdy mnie za takiego bierze. Za takiego, który nie daje sobie sam rady, takiego bezradnego, bezsilnego, strachliwego, którego łatwo zranić, zwykłego histeryka i maminsynka. A najgorsze jest to, że czasem odnoszę wrażenie, że to wszystko jest całą prawdą o mnie.
- To chyba nie jest rozmowa, którą się przeprowadza publicznie. Pogadamy w domu, ok? – zaproponowałem, a ta uśmiechnęła się ciepło i zgodziła. Aż w końcu, najlepszy moment naszego spotkania, podali jedzenie. Zaraz, to chyba nie była taka wspaniała chwila. Podali nam rybę, tacę krewetek i trzy olbrzymie małże. – Naprawdę to zamówiliśmy? – spytałem. Zaśmialiśmy się. Julka popatrzyła na swoje danie.
- To jest żywe? – spytała, patrząc na otwartą muszlę, w której leżało małe obślizgłe… coś.
- No pewnie, że tak! – zawołałem radośnie, a ona się skrzywiła. – Dawaj, poliż to. – powiedziałem. Skojarzyło mi się parę rzeczy, ale udawałem, że nie. Mam osiemnaście lat i nadal mam takie głupie myśli?! Ona nachyliła się nad talerzem.
- Na pewno? Ale to jest takie wielkie… - miała wątpliwości, a ja nie wytrzymałem i zachichotałem.
- Dajesz!
- Ale to się na mnie nie rzuci? – pytała. – No, dobra. Ale nie rób mi zdjęć. Mm… Może jednak nie? A jak to się ruszy? Ok, liżę. Ale nie patrz się tak. W sumie czemu ty nie poliżesz? Ok, ok, już nie krzycz. – i w końcu spróbowała… Lecz od razu odskoczyła. – O fuj!... Czy ty mi zrobiłeś zdjęcie? Oddawaj, albo pożegnaj się z życiem. Nie, nie wstawisz na Twittera, daj, albo… albo goodbye! Justin!
- No, dobrze, już dobrze! – zaśmiałem się i oddałem jej telefon. – Chcesz to dam ci moją rybę, a ja zjem te małże...
Spojrzała się na mnie ze strachem.
- Znaczy poudaję, że jem. – zacząłem grzebać w talerzu, a ona zaczęła jeść swoją rybę. Przyglądałem się Julii, jak je. Nagle wyciągnęła z ryby coś podejrzanego… Co oni tu podają?
- Ee, co to jest? – spojrzała na mnie. Wzruszyłem ramionami. - Ryby takie coś mają w sobie?
- Lepiej zabierajmy się z tej restauracji. – zachichotałem, a ona pokiwała głową. - Zabiorę cię do innej knajpy.
- Haha, nie trzeba. Może pójdziemy na lody?
- Czemu nie? – wzruszyłem ramionami i wstaliśmy od stołu. – I po co ja zakładałem smoking?
Zostawiłem pieniądze na blacie stołu i wyszedłem z Julką przy boku.
Oczami Julii

Szczerze mówiąc spodziewałam się zwykłej budki, w której kupilibyśmy lody na patyku, tymczasem Jus zaprowadził mnie do przyjemnej knajpy i zamówił nam lody w kielichu. Zostały bardzo elegancko podane. Ja wybrałam dla siebie dwie truskawkowe gałki z bitą śmietaną, owocową polewą, kiwi i oczywiście truskawkami, Justin zdecydował się na waniliową i śmietankową gałkę, polane bananowym sosem z posypką kokosową i oczywiście plasterkami banana i brzoskwini. Smakowało jeszcze lepiej niż wyglądało, lecz było tak piękne, że aż szkoda było jeść. Było wspaniale. Wciąż się śmialiśmy i żartowaliśmy. Pozwoliłam nawet chłopakowi poczęstować się moją porcją, a ja sama spróbowałam jego przysmaków. Nie zauważyłam jak czas szybko zleciał. Wnet zrobiło się całkowicie ciemno. Justin to zauważył wcześniej niż ja. Wyjrzał przez okno.
- Ściemniło się. – stwierdził i spojrzał na mnie. – Miałaś nie wracać po ciemku.
Wzruszyłam ramionami.
- Trudno. Musisz już iść, tak? – spytałam, a on przytaknął i wstał.
– Miło było. Musimy to kiedyś powtórzyć. Mam nadzieję, że ci się podobało. – powiedział i uśmiechnął się szeroko, zanim odszedł, zostawiając mnie samą. Jeszcze raz zapukał w szybę, gdy był już z drugiej strony i pomachał mi na pożegnanie. No tak… I nagle nastała cisza. Justin mówił mi jeszcze niedawno, że nie ma przyjaciół, ale w końcu ktoś go zaprosił na imprezę. Na pewno będzie się świetnie bawił i wróci późno w nocy. A z tą Seleną jeszcze będzie chodził, bo… to w sumie logiczne, że się w niej zakocha. Jako jedyna zwróciła na niego uwagę (no, oprócz fanek, ale jednak widzicie różnicę między znajomymi, a wielbicielami) i może uda jej się wyciągnąć chłopaka z jego dołu, z samotności i tych wszystkich tarapatów. Jus bardzo pragnie tej czułości i bliskości, ponieważ jej potrzebuje i sądzę, że zbyt szybko zaufa, zbyt szybko zrobi sobie nadzieję. Na pewno znajdzie się ktoś z tych jego nowych kolegów, kto go skrzywdzi. Ale na razie czeka go fajna zabawa, na jakiej w życiu nie byłam. Pierwszy raz nawet poszłam z kimś do restauracji, czy na lody. Już nie jestem mu potrzebna, dołowałam się. On sobie pobędzie tej nocy ze swoją nową paczką, a ja sama… Jak zawsze. W ogóle po co ja tu siedzę?! Już dawno zapłacone za lody, powinno mnie dawno tu już nie być.
Oczami Justina
Pół godziny później
- Hej, za chwilę zaczyna się impreza. – zawołała do mnie Sel. W tym tłumie niewiele dało się usłyszeć, a do przeprowadzenia spokojnej rozmowy trzeba było posiadać niesamowite zdolności.
- Super. – uśmiechnąłem się do niej. Po chwili zacząłem przeglądać moje kieszenie. - Wiesz, zapomniałem komórki z pokoju. Wrócę za chwilę! – wykrzyczałem i pobiegłem w stronę hotelu.
5 minut później
Bez pukania wszedłem do pokoju. Zawołałem Julię, ale nie odpowiadała. Wzruszyłem, więc ramionami, podejrzewając, że nadal jej nie ma. Zacząłem się jednak martwić, czemu jeszcze nie wróciła. W końcu jest już tak ciemno i niebezpiecznie. Ale wtem usłyszałem jej głos, dochodzący z łazienki. Zza białych drzwi były słyszalne ciche pomruki i śmiechy.
- Haha, aww… Kocham cię, wiesz o tym, prawda? Chcesz się pobawić? Mrr… – mówiła.
Tak, to był absolutnie głos Julii… Zrobiło mi się przykro. Ja wychodzę na noc, a ona już zaprasza swojego chłopaka i jak widać wcale im się nie nudzi. Ona wcale mnie nie potrzebuje. Myślałem, że nie tylko ona mi pomoże ale i ja jej. Czułem się dla kogoś ważny. Lecz dziewczyna nie jest wcale samotna. Albo mi nakłamała, albo sama dała sobie radę. Serce mnie zakłuło. To bolało. ,,Kocham cię, wiesz o tym, prawda?”, to zdanie jeszcze dzwoniło mi w uszach, gdy z telefonem w ręku opuściłem pokój. Dlaczego do mnie tak nikt się w życiu nie zwrócił? Jednak nie można żyć tylko z jednym sercem. Do tego potrzeba dwóch – swojego, które będzie biło w tobie, drugiego, które będzie biło dla ciebie. Jeśli jedynym sercem, jakie posiadasz, jest twoje – po cichu umierasz. I tu nie chodzi mi tylko i wyłącznie o pary, o małżeństwa, itd. Julka ze mną wyjechała na trasę, do tej pory nie miała nikogo prócz mnie – byliśmy (jesteśmy) najlepszymi przyjaciółmi. Czułem się dla niej ważny, ale teraz sam nie wiem.
Oczami Julii

- Jesteś piękna… - szepnęłam do czarnego szczurka, Fretki, po czym odłożyłam ją do klatki. – Kocham cię, haha!
Oczami Justina

23:00
I było tak, jak przewidywałem. Siedziałem przy swoim stoliku i się nudziłem, patrząc się z niechęcią na drinka, którego postawił wszystkim znajomym Seleny jej kumpel. Dziewczyna ubrała się w krótką, mocno różową sukienkę, rzęsy miała grubo pomalowane czarnym tuszem, a jej usta apetycznie błyszczały się w ciemnościach. Wciąż zastanawiałem się nad niefajnymi rzeczami, gdy nagle podeszła Sel.
- Hej, co tak siedzisz? Może zatańczysz z nami? – zaproponowała i uśmiechnęła się.
- Jasne. – odpowiedziałem, starając się, by zabrzmiało to wesoło. Poszedłem z nią na parkiet i tańczyliśmy w grupie. Jest na to tylko jeden komentarz: dobrze, że tego nikt nie nagrał. Wszyscy wyglądalibyśmy jak idioci. Może prócz Sel i paru innych nastolatek wokół mnie. W końcu zostaliśmy tylko ona i ja, wszyscy inni poszli odpocząć. Tańczyliśmy razem. Czułem się nieco niezręcznie, bo kiepsko wychodzi mi wymyślanie kroków do muzyki, której wcześniej nie słyszałem. Przecież nie zatańczę Jive’a, którego uczyliśmy się na tańcach ostatnio! Chyba, że zaraz puszczą jakieś Boogie Woogie… Nie, i tak nie zatańczę. W końcu przestaliśmy się stresować i rozmawialiśmy podczas tańca albo gdy siedzieliśmy przy stołach w czasie odpoczynku.
- Co jesteś taki smutny? – spytała Sel, stukając paznokciami w blat i wpatrzyła się we mnie. Jej koledzy gdzieś z boku chichotali i robili sobie głupie żarty. Wzruszyłem ramionami.
- Myślałem, że jestem dla Julii ważny… - powiedziałem niepewnie, sam nie wiedząc jakim cudem to z siebie wydusiłem.
- Na pewno jesteś… A nie?
- Może… Ale chodziło mi o taki. Najważniejszy. Wiem, to trochę samolubne… - tłumaczyłem się, spuszczając wzrok. Wydawało mi się, że mało to ją obchodzi.
- W sensie chcesz z nią chodzić, tak?
Drgnąłem.
- Że co?! Nie! Nie o to chodzi… - mówiłem, a wszyscy pomarszczyli brwi, nie bardzo mnie nie rozumiejąc.
- Daj spokój! – wrzasnął jeden z chłopaków, siedzący obok dziewczyny, wpraszając się niepotrzebnie do naszej rozmowy. – Jest wiele dobrych dupek jeszcze na świecie! Ogarnij się, facet.
Miałem ochotę krzyknąć do niego ,,Zamknij się!”, ale powstrzymałem się, bo wiedziałem, że to kumpel Seleny.
- Bądź cicho! Wystarczy. – uspokoiła go. – Ale on ma rację, Jus. Jest jeszcze wiele dziewczyn na świecie…
Ona nic nie rozumiała… Nie chciałem jej tłumaczyć przy jej chamskich koleżkach.
- Sel, możemy na słowo? – spytałem i poszliśmy gdzieś w kąt. – Chodzi o to, że… Nie chcę z nią chodzić, ale wiesz, że mam ostatnio kiepsko i marnie sobie radzę z tym wszystkim, sama pewnie tego doświadczasz, bo jesteś sławna, a to dla nas taki trudny świat, łatwo się w nim pogubić… I ona mi pomagała. Bardzo to doceniłem. Myślałem, że to się nie skończy i nadal mam taką nadzieję, ale… Mam wątpliwości i…
- Oh, Justin… - przerwała mi, a zaraz urwała, bo w głośnikach usłyszeliśmy pewnego mężczyznę.
- A teraz zapraszamy wszystkie pary do tańca! Wszystkie! I wy, tam w kącie, też! Nie wstydzić się, zapraszamy! To rozkaz.
Zarumieniliśmy się, ale weszliśmy na parkiet i przylgnęliśmy do siebie w wolnym tańcu.
- A więc… co mówiłeś? – spytała wysokim głosem. – A nie, to ja coś mówiłam… - wyszeptała i się zaśmialiśmy. – Jus, znajdzie się ktoś, kto ci pomoże. Każdy czasem potrzebuje wsparcia. Naprawdę, nie będziesz sam…
A w tle leciała jakaś piosenka, jakoś tak…
Oczami Julii

O, nie, nie śpiewaj tego! Zaraz pomylisz tekst i zrobisz mi wiochę.
Oczami Justina

Jasne… No, dobra. Może mój akcent nie jest znakomity, ale…
Oczami Julii

Ja wam zaśpiewam! Głęboko w środku gdzieś, i choćby śladu łez jej oczy nie poznały nigdy, nie! Głęboko w środku tam, otwiera ci swój świat, otwiera wszystko to, co w sercu ma!
Oczami Justina

OK, ja może nie znam dobrze tekstu, bo to nie jest mój język, ale przynajmniej nie fałszuję! 1:1! Kontynuując…
- W jakim języku jest ta piosenka? – spytałem Sel, a ta wsłuchała się i zrobiła zdziwioną minę.
– Jakiś rosyjski chyba.
Starałem się śpiewać, a ona się śmiała, aż w końcu zamilkłem i uśmiechaliśmy się do siebie.
- Będzie ok, Justin… - szepnęła, a gdy muzyka powoli cichła, wszystkie pary zaczęły się całować. Objąłem ją i przycisnąłem do siebie, muskając jej usta.
Oczami Julii

W tym samym czasie
Panowały nieprzeniknione ciemności. Oparłam głowę o poduszkę tak dużą, że spokojnie ktoś inny znalazłby miejsca na swoją. Jednak nikogo obok mnie nie było tej nocy. Nie słyszałam ani kroków, ani oddechu drugiej osoby. Byłam sama.
Przewróciłam się na drugi bok i wyobraziłam sobie, że przede mną jest teraz twarz Justina, leżącego pod tą samą kołdrą i opierającego głowę na tej samej poduszce.
- I’ll catch you if you fall. – szepnęłam do niego. On się uśmiechnął. Wtedy uświadomiłam sobie, że nikogo obok mnie nie ma i Jus zniknął. Przed sobą zobaczyłam pustkę. Tak, zdałam sobie sprawę, że go kocham. Ale nie jak chłopaka, jak drugą połówkę, raczej jak… kogoś kto mnie potrzebuje i ja go także, takiego prawdziwego przyjaciela… Chociaż… Spuściłam wzrok. No tak… Ciekawe, czy on też wyobraża sobie każdej nocy, że zamiast mnie leży blisko Selena. Zabolało. Wyobraziłam sobie, że teraz Jus i Sel patrzą sobie w oczy i ona szepcze ,,I’ll catch you if you fall”. A on?
A on jej wierzy.

Dziękuję za 30 komentarzy pod ostatnią notką, a szczególnie za te długie, od Violet czy DestinyLove, i za 52 tys. wejść na bloga oraz liczbę wszystkich zebranych komentarzy, czyli 1038! Wow! Jesteście tacy niesamowici! Kocham Was! =)
26 komentarzy = nowy rozdział i przypominam, by nie spamować, i podpisywać się nickami z Twittera lub z konta Bloblo, a jeśli nie macie nic z tych rzeczy napiszcie do mnie jak będziecie się nazywać na GG!
EJ! Chcecie jakiś konkurs?! Piszcie. I przepraszam, że nadal nie dałam tych filmików z koncertu. :) Ale dam wkrótce.
Tagi: 11
11.12.2012 o godz. 18:48
Julia-and-Kin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz