poniedziałek, 28 stycznia 2013



Słuchajcie mam prośbę.Jeśli czytacie moje opowiadanie i jeśli wam się podoba to proszę was komentujcie bo nie wiem czy pisać dalej czy nie : )
Prośba dotyczy również mojego drugiego bloga,którego link podałam pod poprzednim rozdziałem. :)
Tagi: .
23.01.2013 o godz. 12:59
fuckinglife
Dzisiejszego poranka zostałam obudzona przez szatańskie urządzenie potoczne zwane budzikiem.Wyłączyłam go i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ten zestaw.Następnie skierowałam się do łazienki.Ubrałam się i rozpuściłam włosy,które wyglądały tak.Umyłam zęby,zrobiłam makijaż i psiknęłam się perfumami a następnie opuściłam łazienkę.W pokoju znalazłam białe krótkie conversy i założyłam je na nogi.Na ramie zarzuciłam torbę a w rękę wzięłam mojego iPhona i spojrzałam wlustro.Uznałam,że wyglądam całkiem przyzwoicie więc przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju.Zeszłam na dół i radosnym krokiem weszłam do kuchni.
- Cześć rodzinko-podeszłam do mamy i cmoknęłam ją w policzek.
- Co ty taka wesoła?-zapytała mama
- No wiesz dziś piątek-odpowiedziałam i usiadłam na krześle wcześniej rzucając torbę w kąt. Mama położyła przede mną talerz z trzema naleśnikami z czekoladą więc od razu zabrałam się za konsumpcję.Gdy wszystkie trzy naleśniki znalazły się w moim żołądku wypiłam sok i dziękując wstawiłam naczynia do zmywarki.Schyliłam się po moją torbę i zakładając ją na ramię podłączyłam słuchawki do telefonu.Pożegnałam się z mamą i rodzeństwem i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy.Standardowo ruszałam głobą w rytm piosenkiKelly Clarkson -Catch My Breat.Doszłam na przystanek i poczekałam 3 minuty za autobusem.Wsiadłam do niego i zajmując swoje stałe miejsce oparłam głowę o szybę i zmieniłam piosenkę na Will.i.m ft.Britney Spears- Scream&Shout. Dwa przystanki dalej do autobusu wsiadła Anne
- Hej-usiadła obok mnie
- No siema-wyjęłam z uszu słuchawki i wyłączyłam muzykę.
- Jak tam?-zapytała i popatrzyła na mnie
- Nudno,śpiąco i wgl. zamul ja nie powiem co-streściłam
- W takim razie rozweselę cię i powiem ci,ze zabieram cię prosto po szkole na lody-powiedziała przyjaciółka
- Dzisiaj nie moge-powiedziałam bojąc się jej reakcji.
- Bo?-widziałam w jej oczach,że zaczyna się denerwować
- Bo...-zaczęłam
- Mów!-krzyknęła a ludzie popatrzyli na nas dziwnie
- Nie krzycz-zasłoniłam jej usta dłonią-ludzie patrzą
- A co mnie to obchodzi mów dlaczego nie możesz-denerwowała się coraz bardziej-musisz zając się rodzeństwem?Spoko możemy iść do ciebie i tam pogadamy.
- To nie to-odpowiedziałam
- No więc co?-niecierpliwiła się coraz bardziej z sekundy na sekundę.W tym momencie zatrzymał się autobus,spojrzałam przez szybę i okazało się,że stoimy już pod szkołą.Szybko podniosłam się z miejsca i wysiadłam z pojazdu czekając na Anne.
- No dowiem się w końcu?-zapytała gdy pojawiła się obok mnie. Ruszyłyśmy w kierunku wejścia do budynku zwanego potocznie szkołą.Zagryzłam wargę ze zdenerwowania-Mary-pomachała mi dłonią przed oczami.
- Umówiłam się na dziś z Justinem-powiedziałam na jednym wdechu zaciskając oczy i wargę jak najmocniej mogłam.Cholernie bałam się jej reakcji.
- Znów on.Znów on jest ważniejszy ode mnie.Zresztą.Czemu ja się dziwie.Od samego początku waszego związku to on jest na pierwszym miejscu.Ty nie widzisz tego,że my przez niego coraz rzadziej się spotykamy?!-wrzeszczała
- Anne nie mów tak!Oboje jesteście dla mnie ważni.Moglibyśmy spotykać się w trójkę albo i nawet czwórkę ale nie poradzę nic na to,że ty go nie tolerujesz!-również podniosłam ton
- Jeszcze teraz zwal całą winę na mnie.No pewnie.Przecież to wychodzi ci najlepiej.Strasznie sie zmieniłaś od czasu gdy jesteście parą!
- A może zamiast szukać na siłe wady we mnie,najpierw znajdziesz ją w sobie!Przepraszam.Przecież ty jesteś idealna.Ty nie masz wad!
- Nie szukam w tobie na siłe wad!Po prostu mówię jak jest!Odkąd się z nim związałaś wszystko zeszło na drugi plan!Nie masz czasu dla mnie a o twojej mamie wole już nie wspominać!Najważniejszy jest Justin!
- Jesteś niesprawiedliwa!-krzyknęłam jej w twarz i skierowałam się do szkoły.Podeszłam do swojej szafki i wyjęłam książki od języka angielskiego następnie udając się do klasy.Zajęłam swoje miejsce po drodze witając się ze znajomymi standardowym "cześć".Siedząc w ławce starałam się ogarnąć jakoś moje ciśnienie ale nie wychodziło mi to najlepiej.Po chwili do klasy równie wściekła wpadła Anne.Posyłając mi mordercze spojrzenie zajęła miejsce.Gdy zadzwonił dzwonek do klasy wszedł młody,przystojny,dobrze zbudowany mężczyzna Mr.McLevis. Kochała się w nim masa dziewczyn z mojej szkoły.Na szczęście nie ja.Fakt faktem było 'na czym oko zawiesić' ale ja miałam Justina i to właśnie on był dla mnie idealny.Kiedy nauczyciel sprawdził obecność zapisał temat na tablicy i zaczęliśmy powtórki do sprawdzianu,który miał odbyć się za równiutkie dwa tygodnie z racji iż dziś zaczynała się tygodniowa przerwa .Po zakończonej lekcji czym prędzej udałam się do szafki aby wymienić podręczniki.Wzięłam książkę od fizyki i szukałam w niej zeszytu gdy do szafki obok podeszła Anne.Posłałyśmy sobie wrogie spojrzenia i na tym się zakończyło.Odnalazłam poszukiwany przez mnie przedmiot i trzasnęłam drzwiczkami od szafki tak mocno,że Anne podskoczyła. Zaśmiałam się pod nosem i udałam się do klasy.

***

Pozostałe lekcje minęły w miarę spokojnie.Oczywiście słowem nie odezwałam się do Anne."Niech sobie nie myśli,że ja ją przeproszę.Przecież nie mam za co!To nie moja wina,że ma jakieś schizy na punkcie Biebera!"-krzyczałam w myślach.Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek wyszłam spokojnym krokiem z klasy i odniosłam książki do szafki.Zamknęłam ją i powolnym krokiem udałam się do wyjścia ze szkoły.Na szkolnym parkingu jak się spodziewałam stał [url=http://www.fanpix.net/picture-gallery/justin-bieber-picture-20588425.htm]Justin
 ,który standardowo opierał się o maskę swojego auta.Gdy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech a ja na ten widok lekko podniosłam kąciki ust do góry.Nie spiesząc się podeszłam do niego.
- Skarbie,coś się stało?-zapytał i położył dłonie na moich biodrach.
- Pokłóciłam się z Anne-odpowiedziałam i opuściłam głowę na dół.
- Ej mała-złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę do góry-pogodzicie się.Zobaczysz.Przyjaźnicie się tyle lat nie uwierzę w to,że,która z was chce zaprzepaścić tyle lat przyjaźni przez małą kłótnię o..-i tu się zatrzymał- właściwie o co wy się pokłóciłyście?
- O ciebie-odpowiedziałam.
- No właśnie.Zaraz co?-spojrzał na mnie zdziwiony
- A dokładniej Anne zarzuciła mi,że od czasu kiedy jestem z Tobą to z Tobą spędzam najwięcej czasu jednocześnie wszystko inne spychając na drugi plan.-po moim policzku spłynęła mi łza,którą w natychmiastowym tempie wytarłam mając nadzieje,że mój chłopak tego nie zauważy.Niestety marne me nadzieje.
- Kotku nie płacz,proszę.Jak chcesz to z nią pogadam-powiedział
- Oszalałeś?Wtedy będzie jeszcze gorzej.
- Kochanie pogodzicie się.
- Tak myślisz?-zapytałam
- Ja tak nie myślę.Ja jestem o tym przekonany-powiedział i posłał mi uśmiech.Ten,który tak bardzo kochałam.-A teraz zabieram cię na lody bo wiem,że to poprawi ci choć trochę humor.-złożył na moich ustach delikatny pocałunek.Wsiedliśmy do auta i Justin z piskiem odjechał ze szkolnego parkingu zwracając tym samym uwagę kilku osób.Gdy dojechaliśmy do naszej ulubionej kawiarni wysiedliśmy z auta.Justin zamknął samochód i jedną ręką objął mnie w tali.Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca.Po chwili podeszła do nas kelnerka.Złożyliśmy zamówienia i czekając aż nam je przyniosą Justin zaczął temat.
- Mary-zaczął-bo wiesz,że niedawno wróciłem od dziadków.
- Wiem-przerwałam mu
- I chodzi o to,że wróciłem bo za bardzo za Tobą tęskniłem.Wiesz,widuję swoje rodzeństwo raz na jakiś czas i wiesz jak mi ich brakuje.-fakt mimo iż Justin nie należał do najmilszych osób,zależało mu cholernie na jego rodzeństwie.-Chodzi mi o to,że wiesz oni chcą cię poznać-w tym momencie przynieśli nasze zamówienie-Dziękuję.No i dziadkowie też a teraz masz tygodniową przerwę od szkoły więc czy chciałabyś pojechać ze mną do Stratford? -zapytał mnie
- Wiesz Justin-zaczęłam-bardzo chcę poznać twoich dziadków i twoje rodzeństwo ale to nie za wcześnie?
- Kochanie jesteśmy razem prawie dwa lata.-spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- No dobrze.Więc jeśli moja mama się zgodzi to z chęcią pojadę z Tobą do Stratford-odpowiedziałam
- Na prawdę?-widać,że się ucieszył.
- Oczywiście-uśmiechnęłam się do niego.
- Tak się cieszę-na jego twarzy widniał ogromny uśmiech.
- A kiedy mięlibyśmy jechać?-zapytałam
- Dobrze by było gdybyśmy pojechali tam już jutro-powiedział niepewnie
- Tak szybko?-zdziwiłam się.W odpowiedzi tylko przytaknął.Nagle zadzwonił jego telefon.Przeprosił mnie na chwilę i odszedł od stolika i wyszedł na zewnątrz.Ja natomiast zabrałam się za pałaszowanie mojego pucharu z lodami.Gdy Justin wrócił do stolika poinformował mnie,że dzwoniła jego babcia,która gdy tylko dowiedziała się,że prawdopodobnie przyjadę ogromnie się ucieszyła.Gdy wyszliśmy z kawiarni wsiedliśmy do auta Justina.
- To teraz do Ciebie,tak?-popatrzył na mnie
- Na to wygląda-odpowiedziałam.Ruszyliśmy spod kawiarni i pojechaliśmy w stronę mojego domu.Na całe szczęście mama już wróciła.Wysiedliśmy z auta i złapaliśmy się za ręce kierując się do wejścia.
- Cześć mamo!-krzyknęłam i rzuciłam torbę na szafkę z butami.-gdzie jesteś?
- W kuchni-usłyszałam. Skierowaliśmy się z Justinem do pomieszczenia.
- Dzień Dobry -przywitał się Justin.
- O cześć Justin-mama posłała mu szczery uśmiech.
- Co robicie?-zapytałam brata i siostrę
- Odrabiamy lekcje-odpowiedziała mi Ally
- W piątek?-dziwiłam się-z wami na pewno wszystko okej?-podeszłam do nich i przyłożyłam rękę do czoła i siostrze i bratu.- a właśnie mamo możemy pogadać?
- Jasne-odpowiedziała i wytarła ręce w ścierkę-dzieciaki idźcie pooglądajcie bajki-powiedziała do Ally i Lucasa.Tak jak mama kazała.Poszli do salonu i już po chwili było słychać kłótnie o to jaką bajkę mają włączyć.- to o co chodzi?-usiadła na krześle przy stole.My usiedliśmy na przeciwko niej.
- Bo chodzi o to,że Justin zapytał czy mogę pojechać z nim do Stratford-powiedziałam na jednym wdechu.
- Po co?-zdziwiła się
- No bo on ma tam babcię i rodzeństwo i oni chcą mnie poznać i w ogóle.-wytłumaczyłam
- Hmmm-pomyślała chwilę-no w sumie masz już siedemnaście lat,jesteś już prawie dorosła.Możesz jechać-powiedziała
- Serio?-zdziwiłam się.Myślałam,że będzie trudniej.
- Serio,serio-odpowiedziała z uśmiechem.Podeszłam do niej i przytuliłam ją-Kocham cię córciu-powiedziała mama i cmoknęłam mnie w głowę.
- Ja Ciebie też mamo-odpowiedziałam.Gdy wróciłam na miejsce przytuliłam się do Justina.
- A kiedy jedziecie?-zapytała wstają z krzesła i wracają do gotowania obiadu.
- Jutro-odpowiedział wesoło Justin.
- A na ile?
- Na tydzień-mama tylko kiwnęła głową.Wstaliśmy z miejsc i udaliśmy się do mojego pokoju.Gdy tylko zamknęłam za nami drzwi Justin przyssał się do mnie jak pijawka.
- Skarbie-zaczął- a może przenocujesz dziś u mnie?Jutro i tak wyjeżdżamy wcześnie rano a tak to i ty i ja musielibyśmy wstać trochę wcześniej.Wiesz ty musiałabyś się szykować a ja po ciebie przyjechać.-powiedział.
- W sumie to nie jest taki zły pomysł.-odpowiedziałam.
- Kotku ja mam same dobre pomysły.-powiedział pewny siebie.
- Taa akurat-prychnęłam i usiadłam na łóżku biorąc na kolana laptopa.Uruchomiłam go i sprawdziłam Fb i TT a następnie podałam laptopa Justinowi i zeszłam na dół, żeby zapytać mamy czy mogę nocować u Justina.Na początku oczywiście nie była zbyt chętna ale gdy przedstawiłam jej moje argumenty powiedziała,że coś w tym jednak jest i zgodziła się.Gdy wróciłam do pokoju poinformowałam o tym Justina i zaczęłam się pakować.
- Pomóc ci?-zapytał Justin.
- Serio?Teraz?Kiedy ja już prawie skończyłam?-popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Oj nie złość się -podszedł do mnie i objął mnie od tyłu całując mnie po szyi.
-Justin-zaśmiałam się.-Justin!-krzyknęłam gdy ten nie reagował.Odsunął swoje usta od mojej szyi i odwrócił mnie w swoją stronę.
- Nie masz pojęcia jak cię kocham-powiedział i pocałował mnie w usta.Do mojego pokoju wpadł mój brat a my od razu się od siebie oderwaliśmy.
- Co?-zapytałam go
- Mama woła was na obiad-zaśmiał się i pobiegł na dół jak przypuszczam pochwalić się tym co zobaczył.Zaśmialiśmy się tylko i splatając nasze palce zeszliśmy na dół.Gdy dotarliśmy do kuchni Lucas zawzięcie tłumaczył coś Ally. Usiedliśmy na krzesłach i poczekaliśmy aż mama poda nam talerze.Gdy przed nami pojawiły się talerze z obiadem powiedzieliśmy "smacznego" i zaczęliśmy jeść.Po skończonym posiłku grzecznie podziękowaliśmy i udaliśmy się do mojego pokoju.Dokończyłam pakować rzeczy i zabrałam Justinowi laptopa po czym wyłączyłam go i włożyłam do walizki.Gdy walizka była spakowana upewniłam się,ze niczego nie zapomniałam i wraz z Justinem stwierdziliśmy,że możemy już do niego jechać.Jak na mężczyznę przystało Justin wziął moją walizkę a ja na ramie zarzuciłam sobie torbę,w której znajdował się pamiętnik,ładowarka do laptopa i telefonu i wiele innych rzeczy.Na dole pożegnaliśmy się z moją mamą i moim rodzeństwem i wyszliśmy z domu.Justin schował moją walizkę do bagażnika a ja wsiadłam do auta.Chwilę później na miejscu kierowcy usiadł Justin i ruszyliśmy spod mojego domu.Kiedy dojechaliśmy pod dom mojego chłopaka wysiedliśmy z auta i podał mi klucze od domu. Podeszłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je kluczem.Przekręciłam klamkę i popchnęłam drzwi wchodząc do środka.Rzuciłam klucze na szafkę tak jak to zawsze robi Justin,który po chwili wrócił z moją walizką. Zamknął drzwi i zaczął przybliżać się do mnie z szatańskim uśmiechem.
- To co panno Jones-zaśmiał się-jesteśmy sami,nikt nam nie przeszkodzi-zbliżał się do mnie
- Justin puknij się w głowę-zaśmiałam się i położyłam ręce na jego barkach.
- Uwielbiam twój śmiech-oplótł moje plecy swoimi silnymi rękoma.Udaliśmy się do salonu i włączyliśmy TV.Oglądaliśmy jakieś horrory do 23.
- Justin chce mi się spać-na potwierdzenie swoich słów ziewnęłam.
- To w takim razie idziemy się myć i kładziemy się spać-posłał mi uśmiech i wstał z kanapy aby wyłączyć film.Wziął mnie na ręce i gasząc wszystkie światła po drodze dotarliśmy do sypialni.Mój ukochany postawił mnie na ziemi a ja podeszłam do walizki i wyjęłam z niej czystą bieliznę i piżamę składającą się z krótkich spodenek i bokserki.Udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznicu.Następnie ubrałam się w uszykowane wcześniej ubrania i rozczesałam swoje włosy.
- JUSTIN!-wrzasnęłam.Po chwili chłopak pojawił się w łazience.
- Tak?-zapytał
- Mogę pożyczyć twoją suszarkę?-zapytałam
- No pewnie po co się pytasz-zaśmiał się i opuścił pomieszczenie.Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Gdy opuściłam łazienkę Justin leżał na łóżku i zawzięcie o czymś myślał.
- Możesz iść się myć-powiedziałam a chłopak spojrzał na mnie i podniósł się z łóżka.Musnął moje usta i udał się do pomieszczenia,która ja chwilę temu opuściłam.Wyjęłam z torby pamiętnik i długopis i na ziemi oparłam się plecami o łóżko.Otworzyłam zeszyt na wolnej stronie i zaczęłam pisać"Pokłóciłam się z Anne.W sumie od czasu kiedy jestem z Bieberem to nie nowość.Boję się tylko,ze możemy się nie pogodzić.Jutro jadę z Justinem na tydzień do Stratford.Poznam w końcu jego rodzeństwo i jego dziadków.W sumie to dziwne,że jesteśmy ze sobą prawie dwa lata a ja ich nie znam.No nie ważne"Zamknęłam pamiętnik i wraz z długopisem wrzuciłam go do torby.Z walizki wyjęłam swojego laptopa i położyłam go sobie na kolanach.Odpaliłam go zalogowałam się na TT i na Fb.Na 'fejsie' miałam dwie wiadomości.Jedna była z prośbą o polubienie strony więc to zrobiłam a druga była od Anne.Wiadomość brzmiała:
"Przepraszam.Wiem,ze nie powinnam tak się zachowywać ale po prostu jestem trochę zazdrosna o to,że spędzasz z Justinem tak dużo czasu.Na prawdę przepraszam."
Była dostępna więc od razu odpisałam jej
":)"
"Nie jesteś na mnie zła?"
"Na początku trochę byłam ale teraz już nie jestem...Nie umiem być na ciebie zła"
"Czyli między nami OK?"
"Taak"
"To dobrze"
":)"
Zamknęłam laptopa i oparłam na nim łokcie uśmiechając się do siebie.
- Co się tak uśmiechasz?-usłyszałam.Spojrzałam w stronę łazienki i ujrzałam Justina w samych bokserkach.
- Pogodziłam się z Anne-powiedziałam szczęśliwa i podniosłam się z podłogi,odkładają laptopa na łóżko i podeszłam do Justina po czym przytuliłam go.
- Ciesze się-pogładził mnie po plecach.- a teraz idziemy spać.
- No okej-powiedziałam i schowałam laptopa do walizki.Położyłam się obok Justina i chwyciłam w rękę swojego iPhona włączając gre.
- Serio?Będziesz teraz grać?-zironizował Justin.
- A dlaczego nie?-zdziwiłam się .
- Bo idziemy spać-wyrwał mi z ręki telefon i wyłączając grę położył go na szafkę po swojej stronie.
- JUSTIN-pisnęłam.Podniosłam się i wyginając się próbowałam zabrać telefon.Niestety nie udało mi się i upadłam na klatę Justina.
- Oddam ci go rano-powiedział całując mnie w czoło-a teraz księżniczko idziemy spać- ułożyłam się na lewym boku udając focha.-obraziłaś się na mnie?-zapytał.Nie odpowiedziałam nic.-skarbie no weź-pocałował moje ramie-nie bądź zła-odwrócił mnie w swoje stroną trochę siłą.
- Podobno mieliśmy iść spać-mruknęłam chłodno.
- No nie gniewaj się na mnie-poprosił.- a jak oddam ci telefon to nie będziesz już zła?-zapytał a ja kiwnęłam głową.Ten westchnął i odwrócił się biorąc w rękę telefon i oddając mi go.
- Dziękuję-cmoknęłam go w usta i odłożyłam telefon na szafkę po mojej stronie.
- Dobranoc aniołku-pochylił się nade mną i pocałował.
- Dobranoc-powiedziałam po zakończonym pocałunku.
Położyłam się na lewym boku i poczułam na swojej talii zimną rękę Justina.Chwilę potem już spałam.


__________________________________________________
O losie, co to jest ; o
Osobiście nie jestem z tego rozdziału zadowolona.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! :) :)
zapraszam na mojego drugiego bloga http://xxbiebsxx.bloblo.pl/ : )
Tagi: 2.
22.01.2013 o godz. 21:55
fuckinglife
-Mary!Wstawaj bo spóźnisz się do szkoły!-krzyczała mama z dołu. Wzięłam w rękętelefonw celu sprawdzenia godziny.Na wyświetlaczu ujrzałam godzinę 07:23. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej czarne,krótkie dżinsowe spodenki, białą bokserkę i tę koszulę.Udałam się do łazienki,w której przebrałam się z moich gustownych piżam w naszykowany wcześniej zestaw.Koszule standardowo zostawiłam rozpiętą a rękawy były podwinięte pod łokcie.Umyłam zęby,zrobiłam makijaż i uczesałam się(w sensie w te kitke co ma na zdj Miley.xd ).Psiknęłam się jeszcze perfumami i wyszłam z toalety.Na nogi założyłam moje conversy.Gdy byłam już gotowa wzięłam z podłogi moją torbę i zarzuciłam ją niedbale na ramie.Zeszłam na dół i weszłam na chwile do kuchni.
- Cześć wszystkim-przywitałam się i przytuliłam mamę.
- Siadaj zaraz zrobię ci śniadanie-powiedziała rodzicielka
- Nie chcę. Ide bo ucieknie mi autobus.-sięgnęłam z lodówki butelkę soku pomarańczowego-Pa-cmoknęłam mamę w policzek i przybiłam piątki z rodzeństwem po czym opuściłam mój dom.
W drodze na przystanek podłączyłam słuchawki do mojego iPhone i włożyłam je w uszy.Włączyłam Cher Lloyd -Riot.W momencie gdy doszłam na przystanek akurat podjechał autobus.Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce przy oknie.Dwa przystanki dalej wsiadła Annie.Przywitałyśmy się cmokiem w policzek i przegadałyśmy całą drogę do szkoły.Gdy autobus zatrzymał się pod miejscem znienawidzonym przez większość młodzieży.Z niechęcią opuściłam autobus i poczekałam za Annie.
- Co masz taką mine jakby ci ktoś pół rodziny pozabijał?-zaśmiała się przyjaciółka i objęła mnie ramieniem.Kierując się w stronę wejścia do wyżej wspomnianego budynku oparłam głowę o jej ramie a jedną ręką złapałam jej zwisającą na moim ramieniu dłoń.
- Chce mi się spać.Kto normalny ściąga ludzi do szkoły na 8.20?Lekcje powinny zaczynać się najwcześniej o 12.
- Wtedy byś się wyspała?-Anne znów zachichotała.
- Tak.-mruknęłam
- Pomogę ci przetrwać te dzisiejsze katusze-pocieszyła mnie
- Ale mnie zaszczyt kopnął-zaśmiałyśmy sie i weszłyśmy do szkoły.Skierowałyśmy się do szafek,które na całe szczęście miałyśmy obok siebie.
- Jaką teraz mamy lekcje?-zapytałam gapiąc się w zawartość szafki i za Chiny ludowe nie mogłam sobie przypomnieć jaki przedmiot ma się za chwilę zacząć.
- Matematyka-zaśmiała się Anne
- Świetnie nie ma nic lepszego niż dawka matmy o poranku-jęknęłam wyciągając konkretnie grubą książkę,na której widniał wielki napis "MATHS" i zeszyt a następnie trzasnęłam drzwiczkami od szafki. Wraz z przyjaciółką udałyśmy się do klasy od najbardziej znienawidzonego przeze mnie przedmiotu.Zajęłyśmy swoje miejsca.Niestety w tej klasie wszystkie ławki są jednoosobowe.Zajęłam swoje miejsce a Anne zajęła miejsce w ławce obok mojej i czekałyśmy na przyjście nauczycielki.Gdy w końcu kobieta po 40-stce dotarła do klasy i sprawdziła liste obecności zaczęła' wygrzebywać' do odpowiedzi.Pech chciał,ze dziś wzięła mnie.Na szczęście coś umiałam i odpowiedziałam jej na 3+.Potem zapytała jeszcze kilka osób.Gdy skończyła się Matematyka poszłyśmy wymienić książki na geografię.Wybierając przedmioty na początku roku wybrałyśmy takie same, żeby potem nie było problemów.

Reszta lekcji minęła jakoś w sumie bez większych wrażeń.Wychodząc ze szkoły zauważyłam Justina opaierającego się o maskę swojego samochodu,którego nie widziałam bity tydzień ponieważ był u dziadków.Chciał spędzić trochę czasu z rodzeństwem.Widziałam jak rozmawia z naszą 'szkolną pięknością'która wprost śliniła się gdy go widziała.Zresztą nie tylko ona.Dobrze wiem,że większość dziewczyn z mojej szkoły sika na jego widok ale nie miałam się o co martwić.Jesteśmy parą od dobrych dwóch lat i jeszcze nigdy nie było akcji typu,że on mnie zdradził czy pobił jak to panikowała na początku naszego związku Anne i moja rodzicielka.Oczywiście po paru miesiącach mama przekonała się do Justina a mojej przyjaciółce uprzedzenie do jego osoby zostało po dziś dzień.Niestety.Pożegnałam się z Anne,na którą czekała mama gdyż miała dziś wizytę u dentysty i skierowałam się w stronę samochodu mojego ukochanego. Podeszłam do niego i przytuliłam go po czym ten złożył baardzo czuły pocałunek na moich ustach.
- Tęskniłam-powiedziałam gdy skończyliśmy nasz pocałunek.
- A myślisz,że ja nie? Cały czas siedziałaś mi w głowie.-zaśmiał się
- Ups-powiedziałam niewinnie.
- Dobra jedziemy.-powiedział Justin i podniósł się z maski auta ciągnąc mnie za sobą.Otworzył mi drzwi i zaraz potem znalazł się na miejscu kierowcy.Przekręcił kluczyki w stacyjce i ruszyliśmy spod mojej szkoły.Włączyłam radio i akurat leciała ta piosenka. Zaczęłam śpiewać i się wygłupiać.Gdy piosenka się skończyła wyłączyłam radio i opadłam na fotel.Justin przyglądał mi się co chwile z uśmiechem.
- No co?-zapytałam
- Uśmiecham się bo ciesze się,że mam tak wspaniałą dziewczyną-powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Patrz na drogę-upomniałam go- chcę jeszcze trochę pożyć.
- Pożyjesz jeszcze dłuugo
- Jeśli nie będziesz patrzył na jezdnie to chyba nie.
- Skarbie,nie zapominaj,że jestem świetnym kierowcą-popatrzył na mnie z uśmiechem
- Wiem ale, żeby spowodować wypadek wystarczy sekunda.-powiedziałam poważnie
- Nie martw się-położył rękę na moim udzie.
- Justin-warknęłam
- Już ,dobrze,spokojnie-zaśmiał się z mojej reakcji i położył rękę z powrotem na kierownicy.
- Gdzie my w ogóle jedziemy?-zapytałam
- Do Davida-odpowiedział.
- Mhm-mruknęłam i oparłam głowę o szybę.Po 10 minutach byliśmy na miejscu.Wysiadłam z auta mojego chłopaka i poprawiłam torbę,która non stop spadała mi z ramienia.Idąc w stronę wejścia do domu Davida podszedł do mnie Justin obejmując mnie od tyłu i odwracając w swoją stronę.
- Jesteś na mnie zła,kochanie?-zapytał
- Nie,dlaczego?-zdziwiłam się
- Nie odzywałaś się przez ostatnie 10 minut drogi i teraz wyszłaś z auta zostawiając mnie w tyle.-wyliczał
- Nie,nie jestem zła-zapewniłam
- Na pewno ?-upewnił się
- Tak,na pewno-uśmiechnęłam się
- To dobrze-złożył na moich ustach pocałunek.
- EEE!-usłyszeliśmy krzyk i spojrzeliśmy w miejsce,z którego dochodził krzyk.Okazało się,ze był to David- bo się zadławicie.
- Nie bój się, nikt się nie zadławi-powiedział Justin i złapał mnie za rękę.Weszliśmy do domu Davida i skierowaliśmy się do salonu.Justin przywitał się z Davidem,który chwilę później podszedł do mnie.
- Cześć mała-przytulił mnie
- Hej-odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk.
- Chcecie coś do picia?-zapytał nas
- A co proponujesz?-zapytałam
- Mam sok pomarańczowy i multiwitamina, pepsi i nie to nie dla ciebie-zaśmiał się.Udałam się do kuchni i zajrzałam mu przez ramie co to było.
- Co niby jest nie dla mnie?-zapytałam
- To-wskazał na butelkę czystej. Ja tylko się zaśmiałam.
- A to przepraszam dlaczego?Co ja jestem gorsza?
- Nie tylko jesteś za młoda-powiedział rozbawiony David
- Mam 17 lat!-krzyknęłam
- To wciąż za mało-powiedział Biebs obejmując mnie od tyłu.
- Ty powinieneś mi pomagać a nie jemu-warknęłam
- Wybacz skarbie ale teraz przyznaje racje Davidowi.-powiedział Justin i cmoknął mnie w policzek.
- Pff-założyłam ręce na piersi udając,że się obrażam.
- No kotku-mruknął Justin i odwrócił mnie w swoją stronę-nie obrażaj się-musnął moje usta.
- Ale ja cię nie rozumiem.Dlaczego nie pozwalasz mi pić alkoholu.Justin ja mam 17 lat.Nie jestem już małą dziewczynką.
- Dla mnie zawsze będziesz moją małą,słodką dziewczynką,za którą oddałbym życie.-powiedział z uśmiechem na ustach.
- Kocham Cię Justin-powiedziałam
- Ja Ciebie też Mary-odpowiedział i złożył na moich ustach pocałunek,który z każdą chwilą coraz bardziej pogłębiał.Jego ręce w momencie znalazły się na moich pośladkach.
- Dobra już-odezwał się David-koniec tej orgii bo zaraz tu dojdzie do szybkiego stosunku-powiedział.
- Stary muszę Ci jak najszybciej poszukać jakąś panne bo z Tobą nie idzie wytrzymać-zażartował Justin.
- Ja sobie sam znajde
- Yhyy. Szukasz,szukasz i nie możesz żadnej znaleźć.
- Justin daj mu już spokój-powiedziałam.
- Dziękuję Ci Mary-David posłał mi uśmiech.
- Nie ma za co.-odwzajemniłam gest.
- Dobra Mary jedziemy.Trzeba Cię dostarczyć do domu-powiedział Biebs i pożegnał się z Davidem.
- Na razie David-przytuliłam go
- Na razie mała-odwzajemnił gest.
Odwróciłam się i zobaczyłam Biebsa z moją torbą.
- Skąd ona się tu wzięła?-zapytałam
- Poszedłem po nią-musnął moje usta.
- Dziękuję-złapałam go za rękę i opuściliśmy dom Davida.Wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w kierunku mojego domu.Gdy Justin zaparkował auto na podjeździe mojego domu zobaczyłam,ze stoi już samochód mamy.
- Wejdziesz?-zapytałam
- A twoja mama nie będzie mieć nic przeciwko?-spojrzał na mnie
- Nie no coś ty-zapewniłam
- W takim razie dlaczego nie-uśmiechnął się i wysiadł z auta.
Wzięłam z niego przykład i również wysiadłam z pojazdu.Justin zamknął samochód i podszedł do mnie splatając nasze palce.
- JESTEM!-wydarłam się gdy weszliśmy do domu.
- Dziecko nie krzycz tak, nikt tu nie jest głuchy-powiedziała rozbawiona mama i wyszła na korytarz.- o cześć Justin-podeszła do niego i przytulił go delikatnie.
- Dzień dobry-odwzajemnił gest
- Zaraz nałożę wam obiad.- gdy chciałam powiedzieć,że nie jestem głodna mama mnie wyprzedziła-nie chce nawet słyszeć tekstów typu"nie jestem głodna" -spojrzała na mnie.Udaliśmy się do kuchni i siadając przy stole czekaliśmy aż mama poda obiad.
- A umyć ręce to nie łaska?
- No już-mruknęłam i zeszłam z krzesła.Weszłam do łazienki i odkręciłam kurek z ciepłą wodą.Po chwili za mną stanął Justin.Gdy ręce były umyte wytarliśmy je ręcznikiem i chwile staliśmy patrząc w lustro na nasze odbicie.
- Ładnie razem wyglądamy -powiedział Justin kładąc ręce na moje biodra.
- Tak masz racje ale idziemy jeść-zaśmiałam się i ciągnąc go za rękę wróciliśmy do kuchni.Usiedliśmy na swoje miejsca i zaczęliśmy konsumować obiad.Mama stała i przyglądała nam się.
- So?-mruknęłam mają w buzi kilka frytek i kawałek kurczaka.
- Nic po prostu ciesze się waszym szczęściem-powiedziała mama uśmiechając się. Spojrzeliśmy na siebie z Justinem i posłaliśmy sobie uśmiechy.-Widać,że się kochacie.
Po skończonym posiłku udaliśmy się do mojego pokoju.Rzuciłam torbę koło biurka i usiadłam na łóżku a zaraz za mną usiadł Just. Chwyciłam swojego laptopa i odpaliłam go.Gdy już był gotowy do użytku weszłam na TT.Sprawdziłam swoje interakcje , odpisałam kilku osobom i osobom,które prosiły dałam Follow Back.Następnie sprawdziłam Facebooka.Przyjęłam zaproszenia od osób,które oczywiście znałam i wylogowałam się.
- Chcesz laptopa?-zapytałam Justina
- Daj-odpowiedział.Podałam mu urządzenie i wstałam z łóżka- a ty gdzie?
- Idę się załatwić.
- Aaa.
Poszłam do toalety i załatwiłam potrzebę.Gdy umyłam ręce wróciłam do swojego chłopaka.Przeglądał te stronki,które wcześniej przejrzałam ja.
- Oglądamy jakiś film?-zapytałam go
- Możemy-odpowiedział.
Wzięłam laptopa i włączyłam "Pożyczony narzeczony".Gdy film się skończył wyłączyłam laptopa i położyłam się na łóżku koło Justina.Rozmawialiśmy dużo o przyszłości gdy w końcu Justin palnął głupotę jakiej ludzkość jeszcze nie słyszała.
- Zamieszkaj ze mną
- Co?-popatrzyłam na niego jak na idiote.
- No ,jesteśmy razem już dwa lata i pewnie będziemy ze sobą jeszcze długo długo więc dlaczego nie?
- Justin po pierwsze-usiadłam na łóżku po turecku i patrzyłam na Justina- mam dopiero 17 lat i moja mama się nie zgodzi po drugie chodzę do szkoły i muszę się uczyć a coś nie chce mi się wierzyć,ze gdybym z Tobą zamieszkała miałabym czas i ochotę na naukę.
- Uczyłabyś się tyle co w domu-powiedział
- Yhym już to sobie wyobrażam.Justin nie ,na pewno nie teraz.Nie mówię,że za parę lat nie ale teraz to w ogóle odpada.
- Ale dlaczego?Co, nie chcesz ze mną mieszkać? -usiadł na przeciwko mnie
- To nie o to chodzi,ze nie chce ale muszę skończyć szkołę i potem iść na studia poza tym moja mama mi na pewno nie pozwoli.
- Skąd wiesz?
- Hmm.. no może stąd,że sama w wieku 17 lat zamieszkała z moim ojcem a kilka miesięcy później zaszła w ciąże?
- To nie jest powiedziane,że ty też zajdziesz-złapał mnie za rękę.
- Wiem ale ona jest po prostu przeczulona na tym punkcie.
- No dobrze-odpowiedział smutny.
- Nie smuć się kochanie-musnęłam jego usta.
- Postaram się.-spojrzał na zegarek na swoim lewym nadgarstku- słońce ja muszę się już zbierać.
- Dlaczego?
- Jest już po 20
- Już?-zdziwiłam się- to tyle czasu gadaliśmy?
- Widocznie.
Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół.Justin pożegnał się z moim rodzeństwem i mamą i wyszliśmy z domu.
- Kotku wracaj do domu,przeziębisz się-fakt było dość zimno
- Eee tam-wzruszyłam ramionami.
- Nie ee tam tylko uciekaj do domu.-złożył na moich ustach długi pocałunek- O której jutro kończysz?
- o 13-odpowiedziałam
- W takim razie przyjadę po Ciebie-powiedział
- Dobrze.
- No to do jutra-pocałował mnie ostatni raz
- Do jutra-uśmiechnęłam się gdy zakończyliśmy nasz pocałunek
Justin wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon a ja zamknęłam bramę i wróciłam do domu.Zamknęłam drzwi na klucz i udałam się do siebie.Z szafy wyjęłam spodenkiikoszulkęoraz bieliznę i udałam się do łazienki.Rozpuściłam włosy,zmyłam makijaż i zdjęłam ubrania.Wzięłam prysznic i ubrałam się w przyszykowane wcześniej rzeczy.Umyłam zęby i wysuszyłam włosy,które związałam w taką kitkę jaką miałam wcześniej.Wyszłam z łazienki i standardowo usiadłam przy łóżku biorąc swój pamiętnik.Otworzyłam go na wolnej stronie i biorąc długopis w rękę zaczęłam bazgraćW końcu wrócił.Cholernie za nim tęskniłam.Cieszę się,że mama go lubi.Teraz tylko trzeba przekonać do niego Anne.Zamknęłam pamiętnik i schowałam go do szafki.Wzięłam poduszkę i położyłam ją na kolana a na nią laptopa i uruchomiłam go.Weszłam na Twittera i pisałam z kilkoma dziewczynami gdy nagle dostałam wiadomość od Anne "Byłaś dziś z Justinem?"
"Tak a dlaczego pytasz?"
"Dobrze wiesz co myślę o tym waszym związku"
"Anne proszę.Dlaczego nie możesz go zaakceptować?"
"Bo wiem,ze prędzej czy później cię zrani..."
Nie wiedziałam co odpisać więc po prostu wylogowałam się z Twittera i zamknęłam laptopa.Odłożyłam go na biurko i położyłam się do łóżka.Nastawiłam budzik na 7:15 i położyłam iPhona na szafkę koło łóżka.Chwilę potem Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.

________________________________
I jest pierwszy rozdział: )
Dałam radę.Następny postaram się dodać jutro ale niczego nie obiecuję: )
Mam prośbę jeśli możesz to skomentuj ten rozdział bo świadomość,że ci się to podoba bardzo motywuje do pisania kolejnego rozdziału:)
Tyle ode mnie : >
Tagi: Rozdział 1
20.01.2013 o godz. 22:14
fuckinglife
Mary Jones (17l.)-miła,uprzejma serdeczna.Gdyby zaszła potrzeba pomogłaby nawet największemu wrogowi.Jej rodzice są po rozwodzie.Przyjaciele mówią na nią Smiley ponieważ nie ważne jak źle jest zawsze jest uśmiechnięta.Ma młodszą siostrę i młodszego brata.Jej pasją jest muzyka.Jej chłopak-Justin jest jednym z chłopaków siejących postrach na dzielnicy.Mimo tego co mówią ludzie kocha go ponad wszystko.

Justin Bieber(19l.)- wredny i szczery.Chamski ale niekoniecznie dla wszystkich.Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym.Kocha swoją dziewczynę całym sercem mimo tego,że niekoniecznie jego wszyscy kumple ją akceptują.Ma młodsze rodzeństwo,które wychowują dziadkowie

Anne Smith(17l.)-miła,sympatyczna, urocza,szczera. Mimo wszystko potrafi'pokazać pazur'.Przyjaźni się z Mary.Nie popiera związku przyjaciółki z Bieberem. Twierdzi,ze będzie miała przez to niezłe kłopoty.

David McCartney (19l.)-wredny,egoistyczny przyjaciel Justina.Przyjaźnią się od pieluchy ponieważ ich rodzice się przyjaźnili.Bardzo lubi dziewczynę swojego przyjaciela.Podoba mu się Anne.

_______________________________________
mamy bohaterów.zacznę zaraz pisać rozdział 1 więc jak dobrze pójdzie to dodam go dziś no a jeśli nie to jutro.
mam nadzieje,że bohaterowie się spodobają. licze na szczere komentarze.:)
Tagi: Bohaterowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz